Tytuł: ''Spotkanie na rozdrożu''
Data publikacji: 20 czerwca 2015
Postacie: Lucy Heartphillia, Erza Scarlett,
Gray Fullbuster, Natsu Dragneel, Happy, Charla, OC
Dedykowane dla kuzynki, która obchodzi dziś urodziny. Najlepszego!
Data publikacji: 20 czerwca 2015
Postacie: Lucy Heartphillia, Erza Scarlett,
Gray Fullbuster, Natsu Dragneel, Happy, Charla, OC
Dedykowane dla kuzynki, która obchodzi dziś urodziny. Najlepszego!
Każdy zakątek tego lasu wyglądał tak samo. Gdyby pójść w jego głębiny byłoby pewne, że na pewno się zgubią. Trzymali się więc wyznaczonej ścieżki i podążali przed siebie. Chyba gdzieś musi być wyjście? Prędzej czy później powinni je znaleźć.
— Myślicie, że zdążymy na czas? — zapytała Dayu, na nikogo nie patrząc.
— Musimy. — Ton Shiro był chłodny i w ogóle do niego niepodobny. Czyżby naprawdę miał Reili za złe, że nie powiedziała nam tego wszystkiego wcześniej, zastanawiała się Vanille. Od czasu, gdy Reila ujawniła im się boleśnie w umysłach, zachowywał się dziwnie. Nic nie mówił, a gdy już musiał, odpowiadał sucho i wymijająco.
— A co jeśli... nam się nie uda? Przecież widzieliście, jacy byli silni. — Dayu nie dawała za wygraną.
— Cóż — prychnął niebieskooki — wtedy wrócimy na tarczy.
— Shiro! — krzyknęła Vanille, patrząc na przestraszoną, bladą twarz Dayu. Jak on może! — Dlaczego? Dlaczego się tak zachowujesz? Tak, jakby to wszystko było winą Reili. Jesteś na nią zły nawet, gdy już nie żyje? Zastanów się, czy warto!
Chłopak zatrzymał się jak automat, który się popsuł.
— Dlaczego? — powtórzył. — Gdyby Reila powiedziała nam to wszystko wcześniej, nie byłoby takiego problemu. Moglibyśmy wyruszyć szybciej, może nawet pokonać. A teraz? Nie wiemy, czy Vincent nie znalazł już Smoczego Zabójcy, czy nie rozpoczął już swojego durnego projektu! Nie rozumiesz Vanille? Nie tylko my jesteśmy w niebezpieczeństwie! Jeśli on stanie się najsilniejszy, to co wtedy? Wiesz, jaki on jest, wiesz, do czego dąży. Gdyby Reila...
— Przestań! — krzyknęła Dayu, a echo jej głosu poniosło się między drzewami. — Jak możesz tak mówić? Przecież ona chciała nas chronić! Nie chciała też zawieść Vanille! Wiesz, ile ten kamień dla niej znaczy! Więc nie mów tych wszystkich rzeczy o Reili... nie mów — ostatnie słowa wydukała, a łzy spłynęły jej po policzkach. Shiro stał zdezorientowany z szeroko otwartymi oczami. Po chwili jednak opamiętał się, prychnął i odwracając z powrotem ruszył w drogę.
Vanille westchnęła i objęła Dayu ramieniem.
— Przepraszam — usłyszały nagle. — Przepraszam, nie powinienem był tego wszystkiego mówić, ale... jestem zły. I tak samo jak wy, rozpaczam po odejściu Reili. Wybaczcie mi.
Dziewczyny spojrzały na siebie, a Vanille uśmiechnęła się lekko.
— Wybaczamy? — zapytała spoglądając na Dayu.
— Wybaczamy.
W oddali zamajaczyła rozciągająca się polana. A na niej kilka postaci. Shiro znów się zatrzymał.
— Co do... cholera. Nie możemy teraz walczyć i tracić tyle czasu. — Powiedział szorstkim tonem, ale wyjął zza pasa miecz. Vanille zrobiła to samo. — Chodźcie.
***
— Kto to? — zapytała Lucy po raz drugi.
— Nie mam pojęcia — odpowiedziała Erza, a w jej dłoni pojawił się miecz.
Postacie miały w dłoniach miecze, więc można było się spodziewać, że zaatakują. Magowie podeszli bliżej lasu. Nie mogli teraz walczyć. Musieli jak najszybciej dostać się do Wendy. Gdziekolwiek ona była.
— Kim jesteście? — zapytała Erza, gdy byli już na tyle blisko, by ją usłyszeć.
Lucy, która tylko wpatrywała się w stojących przed nimi ludzi zauważyła, że niewysoka dziewczynka stojąca obok białogłowej dziewczyny musiała być w podobnym wieku do Wendy.
— A wy? — zapytał wysoki chłopak z niebieskimi włosami, które tak bardzo przypominały włosy Jellala. Lucy ukradkiem spojrzała na Erzę. Nie zobaczyła w jej oczach żadnego błysku.
— Pierwsi zadaliśmy pytanie. — Odezwał się Gray, podchodząc bliżej. Oczy dziewczyny z białymi włosami rozszerzyły się, gdy jej spojrzenie padło na znak gildii na klatce piersiowej Gray'a.
— Fairy Tail... — szepnęła i opuściła miecz. Spojrzała na zdezorientowanego towarzysza. — Daj spokój, Shiro. Oni mogą nam pomóc.
Pomóc? Pomyślała Lucy. O co tutaj chodzi?
— Pomóc? — milczący jak dotąd Natsu wystąpił naprzód. — Niby w czym?
— Jesteśmy magami. Nie mamy... gildii jak wy. Ale jesteśmy. Dziwnie prosić o to dopiero co napotkanych magów, ale... wiem, że jesteście bardzo dobrą gildią. Ktoś mi opowiadał — dodała szybko. Lucy stwierdziła, że jest w tej dziewczynie coś... interesującego. — Proszę. Pomóżcie nam.
— Vanille... możemy załatwić to sami. — Odezwał się nagle niebieskooki chłopak.
— Wybaczcie, ale... — zaczęła Lucy, ale przerwała jej Erza.
— W czym mamy wam pomóc?
— Erzo, nie możemy teraz tracić czasu. Musimy się pospieszyć, żeby... — Happy po raz pierwszy zabrał głos. Mała dziewczynka spojrzała na niego zafascynowana, jakby był drogocennym posągiem.
— Cisza. — Twardy ton głosu Erzy zamknął wszystkim usta. Tytania zawsze potrafiła postawić na swoim.
— Musimy... odnaleźć coś, a później to zniszczyć.
— Jaki jest sens w odnajdywaniu czegoś, aby potem to rozwalić? To tak, jakbym złowił rybę po to, by potem ją wypuścić. To bez sensu! — powiedział Natsu, za co dostał kuksańca od Gray'a. Popatrzył an niego srogo, ale opamiętał się ujmując ostre spojrzenie Erzy.
— To nie tak — zaczęła dziewczyna. — Wczoraj zmarła nasza przyjaciółka. Została zamordowana. Jednak... znalazła pewien środek komunikacji i przekazała nam ważne wieści. Jesteśmy w drodze do kamienia. Musimy go znaleźć i zniszczyć, zanim... — dziewczyna głośno westchnęła, jakby nie mogła znaleźć odpowiednich słów. — Chodzi o to, że jest pewien człowiek. Ma na imię Vincent. W jego ręce dostała się bardzo niebezpieczna rzecz: kamień nieśmiertelności. Kamień służy do wskrzeszania zmarłych...
— Jest takie coś? — zdziwił się Gray.
— To potężna magia. Ale Reila... nasza przyjaciółka przekazała nam, że pod wpływem magii Podniebnego Smoczego Zabójcy może być bardzo niebezpieczny...
— Podniebny Smoczy... Zabójca? — Erza wytrzeszczyła oczy. — Wendy...
— Tak. Vincent może stać się najpotężniejszym magiem. A to źle się skończy. Jest dobrze, jeśli nie dostał w swoje ręce Smoczego Zabójcy, wtedy jeszcze mamy szansę, by...
— Niestety — odezwał się Natsu. — Smoczy Zabójca jest w jego brudnych łapach.
— Skąd o tym wiesz? — głos zabrał chłopak.
— Smoczy Zabójca, o którym mówicie... to prawdopodobnie jedna z naszych przyjaciółek. Która została dziś porwana. — Po słowach Erzy na twarzach magów pojawił się wyraz niedowierzania.
— Pomożemy wam. My także mamy sprawę do załatwienia z tym... Vincentem. — Odezwał się Gray, a na twarzy białogłowej dziewczyny zagościł uśmiech.
— Ależ się napaliłem! Skopiemy tyłki temu kretynowi! — Krzyknął Natsu.
Lucy miała nadzieję, że nie jest na to za późno.
______________________________________________
No i jest, kolejny chapterek. Mam nadzieję, że jest okej. Gdyby były jakieś ryjącomózgowe błędy - napiszcie mi to. xD